piątek, 22 listopada 2013
wtorek, 12 listopada 2013
niedziela, 3 listopada 2013
wtorek, 15 października 2013
wtorek, 13 sierpnia 2013
20% mózgu
Pewien człowiek miał IQ na poziomie 160, mensa, te sprawy, ale nie miał znajomych. Udał się zatem do lekarza.
- Panie doktorze, mógłby pan usunąć mi 20% mózgu?
- Ale dlaczego chciałby pan usunąć 20% mózgu?
Gość wytłumaczył lekarzowi, że z racji swojego ilorazu inteligencji nie może znaleźć sobie znajomych na swoim poziomie. Lekarz zgodził się na operację i wyciął mu 20% mózgu. Po miesiącu do gabinetu wchodzi ponownie ten sam mężczyzna.
- Panie doktorze dziękuję uprzejmie za przeprowadzenie operacji. Mam kilku nowych znajomych, spotykamy się w weekendy i rozmawiamy o poezji przy lampce dobrego wina. Jednak chciałbym pana prosić, żeby usunął mi pan kolejne 20% mózgu, myślę, że mógłbym być jeszcze szczęśliwszy.
Lekarz niechętnie, ale zgodził się na zabieg i usunął kolejne 20% mózgu pacjenta. Po kolejnym miesiącu do gabinetu zamaszyście wchodzi ten sam gość.
- No jak tam doktorze? Bo u mnie fajnie, całe weekendy bawię się ze znajomymi, chodzimy do klubów, wódeczka, dziewczynki, imprezy. Ale myślę, że jakby mi pan usunął jeszcze 20% mózgu to byłbym jeszcze szczęśliwszy.
- Ale proszę pana zostanie panu tylko 40% mózgu.
- Jestem gotów podjąć to ryzyko.
Lekarz zgodził się na zabieg i wyciął mu kolejne 20% mózgu. Po miesiącu do gabinetu niemalże wbiega ten sam człowiek, hawajska koszula, ciemne okulary, włosy na żel.
- Jak tam doktorku? U mnie zajebiście, cipki, imprezki cały tydzień. Z imprezy na imprezę. Wódeczka strumieniami. Codzienni inna dupa w łóżku. Zajebiste życie, ale wypierdol mi jeszcze 20% to już będę chyba kurwa bogiem!
- No ale zostanie panu tylko 20% mózgu.
- chuj z tym doktorku.
Lekarz zgodził się, dokonał zabiegu. Minął tydzień, drugi, trzeci gość nie wraca. "Pewnie bawi się w najlepsze" myśli sobie lekarz. I kiedy ma już wychodzić z gabinetu słyszy ciche pukanie do drzwi. Otwiera a tam ten gość. Zapłakany.
- Co się stało? Stracił pan znajomych? Nie wie pan gdzie na imprezę?
- Nie to nie to. Mam mnóstwo znajomych, bawię się całymi dniami i nocami, jestem rozchwytywany na imprezy...
- To o co chodzi?
- Dostałem okres
- Panie doktorze, mógłby pan usunąć mi 20% mózgu?
- Ale dlaczego chciałby pan usunąć 20% mózgu?
Gość wytłumaczył lekarzowi, że z racji swojego ilorazu inteligencji nie może znaleźć sobie znajomych na swoim poziomie. Lekarz zgodził się na operację i wyciął mu 20% mózgu. Po miesiącu do gabinetu wchodzi ponownie ten sam mężczyzna.
- Panie doktorze dziękuję uprzejmie za przeprowadzenie operacji. Mam kilku nowych znajomych, spotykamy się w weekendy i rozmawiamy o poezji przy lampce dobrego wina. Jednak chciałbym pana prosić, żeby usunął mi pan kolejne 20% mózgu, myślę, że mógłbym być jeszcze szczęśliwszy.
Lekarz niechętnie, ale zgodził się na zabieg i usunął kolejne 20% mózgu pacjenta. Po kolejnym miesiącu do gabinetu zamaszyście wchodzi ten sam gość.
- No jak tam doktorze? Bo u mnie fajnie, całe weekendy bawię się ze znajomymi, chodzimy do klubów, wódeczka, dziewczynki, imprezy. Ale myślę, że jakby mi pan usunął jeszcze 20% mózgu to byłbym jeszcze szczęśliwszy.
- Ale proszę pana zostanie panu tylko 40% mózgu.
- Jestem gotów podjąć to ryzyko.
Lekarz zgodził się na zabieg i wyciął mu kolejne 20% mózgu. Po miesiącu do gabinetu niemalże wbiega ten sam człowiek, hawajska koszula, ciemne okulary, włosy na żel.
- Jak tam doktorku? U mnie zajebiście, cipki, imprezki cały tydzień. Z imprezy na imprezę. Wódeczka strumieniami. Codzienni inna dupa w łóżku. Zajebiste życie, ale wypierdol mi jeszcze 20% to już będę chyba kurwa bogiem!
- No ale zostanie panu tylko 20% mózgu.
- chuj z tym doktorku.
Lekarz zgodził się, dokonał zabiegu. Minął tydzień, drugi, trzeci gość nie wraca. "Pewnie bawi się w najlepsze" myśli sobie lekarz. I kiedy ma już wychodzić z gabinetu słyszy ciche pukanie do drzwi. Otwiera a tam ten gość. Zapłakany.
- Co się stało? Stracił pan znajomych? Nie wie pan gdzie na imprezę?
- Nie to nie to. Mam mnóstwo znajomych, bawię się całymi dniami i nocami, jestem rozchwytywany na imprezy...
- To o co chodzi?
- Dostałem okres
czwartek, 8 sierpnia 2013
wtorek, 23 lipca 2013
niedziela, 23 czerwca 2013
środa, 22 maja 2013
niedziela, 19 maja 2013
czwartek, 16 maja 2013
poniedziałek, 13 maja 2013
jeden but
Dwóch cyganów mija się na ulicy.
Jeden widzi, że drugi idzie bez jednego buta:
- zgubiłeś buta?
- nie, znalazłem.
Jeden widzi, że drugi idzie bez jednego buta:
- zgubiłeś buta?
- nie, znalazłem.
sobota, 11 maja 2013
czwartek, 9 maja 2013
piątek, 3 maja 2013
wykopaliska w Izraelu
Wykopaliska w Izraelu. Uczeni w pewnej jaskini znaleźli blok z wyrytymi symbolami. Z wielkim trudem blok wydobyto z jaskini i przewieziono na uniwersytet. Uczeni ustawili go na podium i publicznie debatowali nad tajemniczymi symbolami.
Profesor Goldbaum zaczął:
- Jako pierwszy od lewej widzimy symbol płonącego krzewu. Wnioskuję z tego, że znaki te wyrył ktoś z rodu Mojżesza.
W tym momencie podnosi rękę jeden ze studentów pierwszego roku, siedzący w pierwszym rzędzie:
- Czy mogę zabrać głos?
- Cisza, cisza! Teraz profesorowie analizują te symbole!
- Drugi rysunek od lewej przedstawia dwie młode niewiasty. Moim zdaniem znaczy to, że starożytne ludy miały kobiety w wielkiej estymie.
- Ale ja bym chciał... - zaczyna student z pierwszego rzędu
- Cisza, cisza!
- Trzeci symbol od lewej oznacza bez wątpienia Świątynię Salomona w Jerozolimie, a czwarty zaraz obok przedstawia wóz drabiniasty, co moim zdaniem oznacza, że starożytni ludzie nie tylko znali koło, ale także podróżowali w celach religijnych.
Student z pierwszego rzędu:
- Ja bym tylko chciał...
- Cisza, cisza!!
Do głosu dochodzi profesor Burgenmeyer:
- Piąty symbol przedstawia rybę, a szósty mężczyznę oddającego mocz na ziemię. Moim zdaniem oznacza to, że starożytni korzystali z darów morza, a także uprawiali i nawozili w sposób naturalny ziemię.
- Może ja powiem co oznaczają... - próbuje znowu student
- Cisza, cisza!!!
- Ostatnim znakiem, widzimy wyraźnie, jest Gwiazda Dawida, co oznacza z pewnością, że starożytni na tych terenach byli pochodzenia hebrajskiego...
Student nie wytrzymuje, wstaje i krzyczy:
- Dajcie mi coś w końcu powiedzieć! Po pierwsze po hebrajsku czyta się od prawej do lewej, a po drugie to znaczy: "Dawid, olej te ryby, wskakuj w brykę i przyjeżdżaj do Jerozolimy. Tu dziwki aż się palą!
Profesor Goldbaum zaczął:
- Jako pierwszy od lewej widzimy symbol płonącego krzewu. Wnioskuję z tego, że znaki te wyrył ktoś z rodu Mojżesza.
W tym momencie podnosi rękę jeden ze studentów pierwszego roku, siedzący w pierwszym rzędzie:
- Czy mogę zabrać głos?
- Cisza, cisza! Teraz profesorowie analizują te symbole!
- Drugi rysunek od lewej przedstawia dwie młode niewiasty. Moim zdaniem znaczy to, że starożytne ludy miały kobiety w wielkiej estymie.
- Ale ja bym chciał... - zaczyna student z pierwszego rzędu
- Cisza, cisza!
- Trzeci symbol od lewej oznacza bez wątpienia Świątynię Salomona w Jerozolimie, a czwarty zaraz obok przedstawia wóz drabiniasty, co moim zdaniem oznacza, że starożytni ludzie nie tylko znali koło, ale także podróżowali w celach religijnych.
Student z pierwszego rzędu:
- Ja bym tylko chciał...
- Cisza, cisza!!
Do głosu dochodzi profesor Burgenmeyer:
- Piąty symbol przedstawia rybę, a szósty mężczyznę oddającego mocz na ziemię. Moim zdaniem oznacza to, że starożytni korzystali z darów morza, a także uprawiali i nawozili w sposób naturalny ziemię.
- Może ja powiem co oznaczają... - próbuje znowu student
- Cisza, cisza!!!
- Ostatnim znakiem, widzimy wyraźnie, jest Gwiazda Dawida, co oznacza z pewnością, że starożytni na tych terenach byli pochodzenia hebrajskiego...
Student nie wytrzymuje, wstaje i krzyczy:
- Dajcie mi coś w końcu powiedzieć! Po pierwsze po hebrajsku czyta się od prawej do lewej, a po drugie to znaczy: "Dawid, olej te ryby, wskakuj w brykę i przyjeżdżaj do Jerozolimy. Tu dziwki aż się palą!
waza
Facet chciał nauczyć swoją żonę grać w golfa. Poszli więc na pole golfowe i mąż pokazuje jej jak uderzać piłeczkę. Za pierwszy razem nawet w nią nie trafiła, ale za drugim już nieźle pierdolnęła. A Pierdolnęła ją tak bardzo, że w pobliskiej chatce wybiła okno. Mąż wkurwiony :
-Co żeś narobiła, kobieto?! Trzeba będzie tam pójść, przepraszać, a może i zapłacić.
Poszli więc do tej chatki. Zapukali, lecz ni było odpowiedzi, więc weszli. Na bujanym krześle, odwróconym tyłem do nich ktoś siedział, a na podłodze leżała stłuczona waza. Kobieta z przejęciem w głosie powiedziała:
-Bardzo przepraszam, ale to ja zbiłam tą wazę. My możemy za nią zapłacić.
Z fotela wstał wystrojony w garnitur facet, spojrzał na nich i powiedział:
- Tak na prawdę to ja Wam powinienem podziękować, ponieważ jestem dżinem, który był uwięziony w tej wazie przez ostatnie 200 lat, a wy mnie uwolniliście. Zatem mogę spełnić Wasze 3 życzenia, ale chyba się nie obrazicie jeżeli wezmę jedno dla siebie, skoro Was jest dwoje, prawda?
Małżeństwo bardzo zaskoczone, ale zgodziło się na taki układ. Kobieta zaczęła:
- To ja chciałabym być właścicielką wszystkich butików na świecie.
Dżin:
- Masz to załatwione.
Zaczyna facet:
-Chce mieć wielki dom na plaży w Malibu, a w garażu kolekcję 10 najszybszych aut na świecie.
Dżin ze spokojem odparł:
- Przyjedziesz do domu, a na biurku będą leżały bilety do Malibu i klucze do domu.
Małżeństwo z zaciekawieniem zapytało Dżina:
- A jakie jest Twoje marzenie?
- Wiecie, że byłem w tej wazie przez 200 lat i nie marzę o niczym innym jak o namiętnym i dziki seksie, z Tobą - powiedział, wskazując skinieniem głowy na kobietę.
Oboje byli lekko zszokowani, ale doszli do wniosku, że skoro już mają to co chcieli to nie zaszkodzi ich małżeństwu jeden, niewinny numerek.
Dżin i kobieta poszli więc na pięterko i zabrali się do roboty.
Po 4 godzinach upojnego seksu, Dżin zszedł z kobiety i zapytał:
- Ile wy macie lat?
Kobieta odparła:
- Oboje mamy po 35 lat.
Dżin z uśmiechem na ustach odparł:
- Pierdolisz?! 35 lat i wierzycie w Dżina?
środa, 1 maja 2013
gorące inkubatory
- Co się stanie kiedy ustawimy temperaturę ponad 100*C w pomieszczeniu z inkubatorami?
- Dzieci z wodogłowiem zaczną gwizdać.
- Dzieci z wodogłowiem zaczną gwizdać.
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
niedziela, 28 kwietnia 2013
plac wolności
W tramwaju facet pyta drugiego:
- Ile przystanków jest do Placu Wolności?
- Trzy.
Za dwa przystanki facet upewnia się:
- To teraz jeszcze jeden?
- Nie, teraz pięć.
sobota, 27 kwietnia 2013
motorniczy
Dziś, jadąc tramwajem, wpadłem na swoją byłą.
To zdecydowanie najfajniejszy dzień od kiedy jestem motorniczym.
czwartek, 25 kwietnia 2013
środa, 24 kwietnia 2013
sobota, 20 kwietnia 2013
agencja towarzyska
12-letni synek, pyta się ojca:
- Tato, a co właściwie robi się w agencji towarzyskiej?
Ojciec mocno zakłopotany odpowiada:
- Synku, ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć, że robi się tam człowiekowi
dobrze.
Synek jest ciekawy. Raz dostaje od ojca pieniądze na kino, ale zamiast na film
biegnie do agencji i dzwoni do drzwi. Otwiera mu zdziwiona kobieta i pyta:
- A co ty chłopczyku chciałeś?
- No, chciałem, żeby mi zrobić dobrze, mam nawet pieniądze!
Pani zaprosiła chłopca do środka, następnie zaprowadziła go do kuchni,
ukroiła trzy duże pajdy świeżego chleba, posmarowała masłem i miodem i
podała chłopcu.
Chłopiec wpada do domu i krzyczy
- Mamo, tato, byłem w agencji towarzyskiej!
Ojciec mało nie spadł z krzesła, mamie oczy na wierzch wyszły.
- I co?! - pytają nieśmiało rodzice
- Dwie zmogłem, ale trzecią już tylko wylizałem.
piątek, 19 kwietnia 2013
benek nie żyje
- Wiesław, coś taki markotny?
- To nie wiesz?! Benek nie żyje!
- No co Ty?! Jak to?!
- Wrócił przedwczoraj do domu, wypił, położył się do łóżka, zapalił śluga, pościel się zajęła...
- I spalił się?!
- Nie... Zdążył okno otworzyć i wyskoczyć...
- Połamał się na śmierć?
- Nie. Straż wezwał. Strażacy rozciągnęli takie koło z gumy i na tam skoczył.
- Pękło?
- Nie. Jakoś tak się od tego odbił i z powrotem wskoczył do chałupy.
- I się spalił...
- Nie! Odbił się od framugi i spadł...
- ... Rozbijając się?!
- No nie! Stał tam wóz strażacki. Z plandeką. Trafił w to, odbił się i znowu wskoczył do okna.
- Zginął?
- Nie. Spadł, odbił się znów od tej gumy i wleciał do mieszkania!
- No ja pierdole! To jak ten Benek zginął?!
- Zastrzelili go, bo ich zaczął wkurwiać
- To nie wiesz?! Benek nie żyje!
- No co Ty?! Jak to?!
- Wrócił przedwczoraj do domu, wypił, położył się do łóżka, zapalił śluga, pościel się zajęła...
- I spalił się?!
- Nie... Zdążył okno otworzyć i wyskoczyć...
- Połamał się na śmierć?
- Nie. Straż wezwał. Strażacy rozciągnęli takie koło z gumy i na tam skoczył.
- Pękło?
- Nie. Jakoś tak się od tego odbił i z powrotem wskoczył do chałupy.
- I się spalił...
- Nie! Odbił się od framugi i spadł...
- ... Rozbijając się?!
- No nie! Stał tam wóz strażacki. Z plandeką. Trafił w to, odbił się i znowu wskoczył do okna.
- Zginął?
- Nie. Spadł, odbił się znów od tej gumy i wleciał do mieszkania!
- No ja pierdole! To jak ten Benek zginął?!
- Zastrzelili go, bo ich zaczął wkurwiać
czwartek, 18 kwietnia 2013
niedziela, 14 kwietnia 2013
sobota, 13 kwietnia 2013
zapisy do okulisty
Dzwoni facet do publicznej przychodni:
- Dzień dobry, na kiedy mogę się zapisać do okulisty?
- Za cztery lata.
- Ale za cztery lata rano czy po południu?
- Panie, przecież to za cztery lata, dlaczego już teraz chce Pan wiedzieć czy to będzie rano czy po południu?
- No bo za cztery lata rano mam wizytę u ortopedy.
czwartek, 11 kwietnia 2013
środa, 10 kwietnia 2013
piątek, 29 marca 2013
młody Harleyowiec
Pani pyta dzieci w szkole, kim chcą zostać w przyszłości.
- Prawnikiem - mówi Małgosia
- Lekarzem - mówi Zbysio
- Harleyowcem - wyrywa się z ostatniej ławki Jasio!!!
- A co robi taki Harleyowiec? - pyta Pani
- Jak to co?? Jeździ na Harleyu, pije piwo i posuwa panienki....
- Jasiu, ale ty jesteś na to za młody!!!
- Ale ja już jestem młodym Harleyowcem - odpowiada Jasio.
- A co robi młody Harleyowiec?
- Młody Harleyowiec jeździ na rowerze, pije oranżadę i się onanizuje...
- Prawnikiem - mówi Małgosia
- Lekarzem - mówi Zbysio
- Harleyowcem - wyrywa się z ostatniej ławki Jasio!!!
- A co robi taki Harleyowiec? - pyta Pani
- Jak to co?? Jeździ na Harleyu, pije piwo i posuwa panienki....
- Jasiu, ale ty jesteś na to za młody!!!
- Ale ja już jestem młodym Harleyowcem - odpowiada Jasio.
- A co robi młody Harleyowiec?
- Młody Harleyowiec jeździ na rowerze, pije oranżadę i się onanizuje...
kontrola niemca
Kontrola Niemca na granicy przy wjeździe do Polski:
- Name?
- Hans
- Age?
- 31
- Occupation?
- No, just visiting
- Name?
- Hans
- Age?
- 31
- Occupation?
- No, just visiting
wtorek, 26 marca 2013
jurny młynarz
W pewnej wsi żył sobie młynarz. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, ale młynarz był bardzo jurny.
Zaliczał po kolei wszystkie kobiety w okolicy. Mieszkańcom wsi nic to nie przeszkadzało, aż w końcu któregoś dnia młynarz przeleciał córkę sołtysa.
Tego już było za wiele. Wieśniacy zebrali się na naradę - jak tu młynarza ukarać. Ale sprawa była bardzo delikatna - wiadomo, młynarz był tylko jeden w okolicy.
Jeszcze gotów się obrazić i wynieść z wioski. Bez niego żyć będzie ciężko. Tak więc uradzili, że kara powinna być na tyle delikatna, by młynarza nie urazić.
Pyta więc sołtys:
- Ma ktoś jakieś propozycje?
Zapada głucha cisza. W końcu podnosi się do góry wielka, włochata łapa.
- Słuchamy, kowalu.
- To może mu wpierdolić?
- Nie, kowalu, młynarz wtedy na pewno odejdzie od nas, a że jest tylko jeden, to będzie ciężko. Musimy znaleźć inny sposób.
Znów zapada cisza i znów w górę wędruje ta sama łapa kowala:
- To może wpierdolić stolarzowi? Stolarzy jest dwóch.
- Ma ktoś jakieś propozycje?
Zapada głucha cisza. W końcu podnosi się do góry wielka, włochata łapa.
- Słuchamy, kowalu.
- To może mu wpierdolić?
- Nie, kowalu, młynarz wtedy na pewno odejdzie od nas, a że jest tylko jeden, to będzie ciężko. Musimy znaleźć inny sposób.
Znów zapada cisza i znów w górę wędruje ta sama łapa kowala:
- To może wpierdolić stolarzowi? Stolarzy jest dwóch.
środa, 13 marca 2013
turcy mają trzy problemy
Na dyskotece w Niemczech bawi się Rosjanin z napisem na koszulce:
,,Turcy mają trzy problemy''. Nie trwało długo, stanął przed nim Turek, byczysko:
- Ty, a w dziób chcesz?
- To jest pierwszy z waszych problemów - odpowiedział Rosjanin - agresja. Ciągle szukacie zwady, nawet wtedy, kiedy nie ma żadnego powodu.
Dyskoteka się skończyła, Rosjanin wychodzi, a na niego tłum Turków czeka.
- No, teraz się z tobą policzymy - warknęli Turcy gremialnie.
- A to jest drugi z waszych problemów - mówi Rosjanin. - Nie potraficie załatwiać spraw po męsku sam na sam,
tylko zawsze wołacie wszystkich swoich.
- Zaraz nam to odszczekasz! - wrzasnęli Turcy, wyciągając maczety.
- I to jest trzeci z waszych problemów - westchnął ciężko Rosjanin, wyjmując pistolet maszynowy. - Zawsze na strzelaninę przychodzicie z maczetami...
wtorek, 19 lutego 2013
wtorek, 12 lutego 2013
czwartek, 24 stycznia 2013
pizza
- Panie doktorze zjadłem pizzę wraz z opakowaniem! Czy ja teraz umrę?!?
- No cóż, wszyscy umrą...
- O Boże, co ja narobiłem!
- No cóż, wszyscy umrą...
- O Boże, co ja narobiłem!
niedziela, 20 stycznia 2013
bitwa pod grunwaldem
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę ?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady.
Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę ?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę ?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był ?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanść do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę!!! Ja pójdę!!!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego ????
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą .... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziaaaadeeeeek!!! W nooooogiiiiii!!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł sie tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsące się ręka trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście chuju, że krzyczeli "w nogi", bo bym ci łeb upierdolił!!!
sobota, 19 stycznia 2013
poniedziałek, 14 stycznia 2013
niedziela, 13 stycznia 2013
czwartek, 3 stycznia 2013
potrzeba
- Ania, pójdziesz ze mną do łóżka za stówę?
- Nie ma mowy.
- No proszę Cię. Pilnie kasy potrzebuję.
- Nie ma mowy.
- No proszę Cię. Pilnie kasy potrzebuję.
Subskrybuj:
Posty (Atom)