wtorek, 28 grudnia 2010

kawały grudzień

Dwóch najlepszych przyjaciół siedzi w ogrodzie. Jeden z nich jest kaleką i jeździ na wózku. Kaleka mówi do drugiego:
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem, mam do ciebie więc prośbę. Mógłbyś przynieść mi z góry skarpetki, bo strasznie zimno mi w stopy?
- Jasne stary, dla ciebie wszystko.
Facet wchodzi po schodach do pokoju i widzi dwie rozebrane córki jego przyjaciela. Obydwie zaczęły krzyczeć, a facet mówi:
- Wasz ojciec powiedział, że mam was wyruchać.
Jedna się odzywa:
- Taaaa, jasne..
W tym czasie facet otwiera okno i krzyczy do przyjaciela:
- Obie?
- Tak obie, dzięki stary!


U detektywa:
- Tak więc mamy pewien problem, otóż kiedy tydzień temu…
- Drogi panie – niechże pan okiełzna tę holenderską żywiołowość! Spokojnie, proszę usiąść, może zaparzyć kawki?
- Nie do wiary! Jak się pan domyślił, że pochodzę z Holandii? Przecież mówię bez obcego akcentu.
- Nic prostszego, mój drogi. Przede wszystkim – stanąłeś, drogi przyjacielu, jakieś trzydzieści centymetrów ode mnie – a to zwyczaj osób mieszkających w kraju o wysokiej gęstości zaludnienia. Wyglądasz na Europejczyka – a jakie państwa na naszym kontynencie są najgęściej zaludnione? Otóż Watykan, Malta i Holandia. Te dwa pierwsze to bastiony katolicyzmu, tobie zaś z kieszeni wystaje opakowanie fikuśnych prezerwatyw. To już wskazuje na pochodzenie z najbardziej wyzwolonego kraju Europy, a jeśli do tego dodać, że na mój widok poszerzyła ci się z podniecenia źrenica - to wyjdzie nam z dziewięćdziesięciopięcioprocentowym prawdopodobieństwem, żeś Holender z krwi i kości.
- Niesamowite! – jęknęła towarzyszka przybysza.
- To tylko banalna logika, moja droga Fräulein.
- Rany boskie! Skąd pan wiedział, że pochodzę z Niemiec? Stanęłam za daleko, ubrałam się nie tak jak trzeba?!
- Nic z tych rzeczy, moja droga. Po prostu ma pani obrzydliwy ryj.


Co jest szczytem egocentryzmu?
- Powiedzieć do dziewczyny, która właśnie zrobiła ci loda: "Niezły byłem, co?"


Żona do męża w czasie kłótni:
- Co ty sobie myślisz, ja też chcę mieć jakieś kieszonkowe ! W związku z tym od dzisiaj za seks w pościeli płacisz mi 100 zł, a na dywanie 30 zł.
Na to mąż:
- A żeby Cię babo szlag jasny strzelił ... - po czym wyszedł z domu.
W celibacie wytrzymał tydzień, po tym czasie przychodzi w milczeniu do żony, kładzie stówkę na stół i patrzy na nią. Żona bez słowa zaczyna się rozbierać i kieruje się w stronę pościeli. Mąż widząc to odpowiada szybko:
- Nie, nie, nie, Kochana, nie myśl sobie ... trzy razy na dywanie i dycha z powrotem !


Jeden gosciu byl kiedys tak zalamany, ze postanowil sie zabic. Poszedl nad
rzeke, gdzie bylo wielkie drzewo. Chcial sie powiesic na jednej z galezi,
ale zauwazyl, ze na tej galezi siedzi jakis facet. Pyta sie go:
- Cos ty za jeden?
- Swiety Mikolaj. A czemu chcesz sie zabic?
- No bo dom musialem sprzedac, bo dlugi mialem, zona ode mnie odeszla i nie
mam juz po co zyc.
- No to ja ci pomoge. Dam ci prezent. Dom jest juz twój.
- A co z zona?
- Czeka na ciebie w domu.
- Dziekuje, a jak ci sie moge odwdzieczyc?
- Hmm... obciagnij mi.
- Co? W sumie tu nikogo nie ma. A co mi tam.
Facet obciaga Mikolajowi i w pewnym momencie Mikolaj glaszcze faceta po
glowie i sie pyta:
- Ile ty masz lat?
- 40
- I ty jeszcze w Swietego Mikolaja wierzysz?


poniedziałek, 27 grudnia 2010

środa, 22 grudnia 2010

Powstanie koszykówki

Dlaczego biali wymyślili koszykówkę?
Bo nie chciało im się wyprowadzać swoich Murzynów na spacer.

środa, 15 grudnia 2010

tyle śniegu

pobawimy się gwałt?

Mąż do żony:
- Kochanie pobawimy się w gwałt?
- Nie!!!
- I o to chodzi!

poniedziałek, 13 grudnia 2010

wieprzowina

Auschwiz, ludzie do Hansa:
L: Hans, Hans jesteśmy głodni, daj nam w końcu coś do jedzenia...
H: dzisiaj będzie wieprzowina
L: hura hura, dzisiaj będziemy mieli jedzenie i to wieprzowinę, hura hura
H: cicho świnie...

piątek, 10 grudnia 2010

czwartek, 9 grudnia 2010

dzień dobry

(historia prawdziwa, elektronika na polibudzie)

wchodzę dzisiaj na konsultacje z projektu i mowie
-dzień dobry
a koleś:
-dzień dobry.. ooo, piłem z panem!

wtorek, 7 grudnia 2010

in your deams

niedziela, 5 grudnia 2010